17 grudnia 2008

Tunezyjskie realia II...


Pisałam ostatnio o tym jak wygląda dom rodziny Mahera, a jednocześnie większość tunezyjskich domów. Jak wiadomo, jakość życia wiąże się z poziomem gospodarczym kraju, a potrzeby jego obywateli zależą, od jakości życia, czyli wszystko kręci się w jednym punkcie. Tunezja, to kraj utrzymujący się głównie z turystyki, która powszechnie wrzucana jest do sektora usług w gospodarce, gdyż większość rzeczy sprzedawanych w turystyce ma charakter usługi. Zatrudnienie w Tunezji w dziale turystyki jest naprawdę duże a na pewno zdecydowanie większe niż podają to statystyki, które przecież nie wliczają osób pracujących „na czarno”. W Tunezji średnio, co 3 pracownik hotelu nie jest zatrudniony, a pracuje, jako „praktykant”.  Wiadomo też, że W Tunezji turystyce towarzyszy sezonowość, co wiąże się z zamkniętymi hotelami po zakończeniu sezonu i brakiem pracy dla tychże ludzi, co w nich pracowali. Oczywiście nie wszystkie hotele się zamykają, ale większość tak właśnie robi, bądź redukuje liczbę pracowników do jak najmniejszej liczby ( 1 kelner, 1 kucharz, 1 sprzątaczka, 1 animator, 1 recepcjonista, 1 ochroniarz). Ludzie, którzy pracowali w sezonie w turystyce nie są w stanie znaleźć pracy w innym dziale gospodarki, bo po prostu nie ma już żadnych wolnych stanowisk, które mogliby oni objąć. W kraju tym nie ma wolnych miejsc pracy dających możliwość stałego zarobku przez okrągły rok. Jeśli takowe się pojawią, to jest na niego tyle chętnych, że konieczna jest korupcja. Każdy chciałby mieć taką pracę, bo przecież nie musiałby się martwić o to, w jaki sposób będzie żył, kiedy skończy się sezon turystyczny. Jeśli ktoś pracuje na takim w miarę stałym stanowisku, to robi wszystko, aby go nie utracić przez jak najdłuższy czas. Zdarza się, że Tunezyjczycy pracują na tych stanowiskach przez całe swoje życie, bez możliwości rozwoju. Boją się ryzyka związanego ze zmianą pracy.
My, jako turyści wyjeżdżamy do tego ciepłego kraju i rozkoszujemy się błękitną wodą i ciepłymi promykami słońca. Niejednokrotnie nie zauważamy tejże trudnej sytuacji tamtych ludzi, a nawet, jeśli ją widzimy i staramy się pomóc, żeby nie stać i nie patrzeć na to wszystko z boku, to nasza pomoc jest jak kropla wody w morzu potrzeb. Kraj ten najprawdopodobniej potrzebuje kompletnej przemiany. Czymże jest obecny rząd, który pomimo republiki może robić wszystko, na co ma ochotę, a ludzie żyją w ciągłym strachu nawet o własny dom? Przecież tam rodzina prezydenta może przyjść do Twojego domu i powiedzieć Ci „wyprowadzaj się, bierzemy ten dom”. Nie otrzymasz za to żadnej zapłaty a żyć gdzieś będziesz musiał. Dlaczego zięć prezydenta może postawić sobie bramki na autostradzie i pobierać z tego opłaty? Dlaczego rząd ma prawo zamknąć sobie ulice, kiedy chce z niewiadomej przyczyny? Większość rzeczy w tym kraju jest dla nas niezrozumiała i jest totalnym absurdem. Mieszkańcy tego kraju uważają tak samo, ale boją się sprzeciwić, czy cośkolwiek głośniej powiedzieć. Nie ma wolności słowa!
Żyją w takich warunkach i już do nich przywykli, ale nie jeden śni po nocach o ładniejszym i wygodniejszym mieszkaniu dla całej rodziny. Jest też grono osób, które mogłoby mieć takie mieszkanie, ale najzwyczajniej w świecie boją się jego zagarnięcia przez rząd, toteż nie ryzykują i żyją w standardowych warunkach. Powiem Wam szczerze moi czytelnicy, że przykro jest patrzeć na tych ludzi i być bezsilnym…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz