W związku z pierwszym dniem świąt obchodzonych przez
muzułmanów po zakończeniu Ramadanu wybraliśmy się ze znajomymi na małą
wycieczkę. Kierunkiem miało być Morskie Oko, jednak w pewnym momencie
utknęliśmy na godzinę w korku i postanowiliśmy zmienić plany. Obraliśmy
kierunek zamku w Czorsztynie. Osobiście uważam, że był to strzał w dziesiątkę,
gdyż wycieczka wszystkim się bardzo podobała. Zaczęliśmy od zwiedzania ruin
zamku czorsztyńskiego, a następnie udaliśmy się na przystań, z której gondolką
przepłynęliśmy na drugi brzeg, w celu zwiedzania zamku w Nidzicy. ( Nie podoba
mi się cena biletów zwiedzania drugiego zamku. Uważam, że jest ona stanowczo za
wysoka). Była masa zwiedzających, ale jakoś udało nam się omijać korki i
zatłoczone miejsca, w których po chwili robiło się już pusto i można było wejść
i zobaczyć bez dłuższego stania w kolejce, która była chwilę wcześniej. Do
Czorsztyna, gdzie zostawiliśmy swój samochód również wracaliśmy gondolką, a
następnie na nogach pod górę na parking. Chwila odpoczynku w samochodzie,
złapanie odpowiedniego rytmu oddechu po szybkim marszu do góry i krótka decyzja
o kontynuacji wycieczki. Wybór padł na Szczawnicę. Zajechaliśmy na parking i
pospacerowaliśmy trochę deptakiem. Zaliczyliśmy ( wyjątkowo niedobre, a kolejka
była najdłuższa) lody na gałki i udaliśmy się popatrzeć na spływa Dunajcem.
Posiedzieliśmy chwilę łapiąc ciepłe promienie sierpniowego słoneczka i pomału
trzeba było się zbierać do domu. Po powrocie mała kawka u nas w domu i znajomi
wyruszyli w dalsza drogę do siebie, a my udaliśmy się na powtórkę imienin Marii
:)
W planach już kolejna wycieczka, ale zobaczymy kiedy uda się te plany zrealizować.