22 stycznia 2008

After studniówka


Jaka studniówka taka matura… . Jeśli powiedzenie ma się sprawdzić to nie powinnam się niczym przejmować. Po prostu było świetnie. Pomijając małe wpadki przy polonezie, ale to nic. Daliśmy radę. W ogóle to nie sądziłam, że to aż tak wytworny bal. Nie poznawaliśmy się na początku, mimo, że przecież z niektórymi chodzimy do jednej klasy, a nie wspomnę o innych klasach. Jak to fryzura  i suknia czy garnitur potrafią zmienić człowieka. Wytańczyłam się za wszystkie czasy. Aż do teraz czuję napięte mięśnie, ale najważniejsze jest, że jestem zadowolona. Tak więc nie ma co narzekać, a teraz należy zacząć odliczanie dni do matury… Zaczynając od dnia dzisiejszego pozostało 106 dni do pierwszego egzaminu.
Nie mogę jednak powiedzieć, że nie brakowało mi  Mahera. Brakowało i to bardzo, aczkolwiek kolega który był ze mną starał się jak mógł, tak więc szaleliśmy obydwoje na parkiecie i naprawdę nieźle nam szło. Maher natomiast początkowo wysłał tylko sms-a żebym się dobrze bawiła, nie piła i po powrocie do domu puściła sygnał. Jednak o 1 w nocy zaczął mi puszczać sygnały, żeby sprowokować mnie do napisania czegokolwiek. Puściłam mu sygnał po godzinie 7 rano zaraz p o moim powrocie do domu. Napisał, że nareszcie wróciłam i w końcu może pójść spokojnie spać. Biedy wisiał cała noc nad telefonem czekając kiedy dam mu znać, że wróciłam do domu. Ale jak kocha to wybaczy, prawda?  Po powrocie jednak ciężko było mi zasnąć, bo co chwilę jak nie telefon to dzwonek mnie wybudzały. Może pospałam 2 godzinki, chociaż z łóżka zwlekłam się przed 14. Po południu udało mi się też spakować na wyjazd. Jednym słowem wszystko już przygotowane i teraz tylko czekać do czwartku popołudnia aż w końcu się zobaczę z moim M. Już naprawdę nie mogę się doczekać.
Dzisiaj w szkole po prostu spaliśmy. No nie dało się jeszcze normalnie funkcjonować. Ja w szczególności, ze względu na to, iż nie spałam przez 5 nocy. Ale jestem z siebie dumna bo zdołałam zaliczyć pierwsza 5 w tym semestrze,a to dopiero pierwszy dzień.W sumie to nawet nic szczególnego nie zrobiłam.Powiedziałam kilka zdań na temat reklamy i jej oddziaływaniu na psychikę ludzką. Ot tak mnie natchnęło jak nauczycielka próbowała nas zainteresować.  Dzisiaj również odbyło się zebranie semestralne.Mam najwyższą średnią wśród  klas maturalnych i rodzice dowiedzieli się, że jeśli dalej tak będzie to otrzymam stypendium ministra na koniec roku…  No cóż byłoby w sumie miło. Chociaż raz wiedziałabym, iż ktoś docenia moją naukę, i że oprócz dobrej przyszłości mogę dostać coś w nagrodę za dobre stopnie.
Tym o to miłym akcentem kończę moje tradycyjne wywody i lecę pod prysznic, a później może sobie coś poczytam przed snem. Kupiłam ostatnio książkę „trzeci bliźniak” jako, że zainteresowała mnie fabuła filmu o takim samym tytule. Tak więc całkiem możliwe, że zacznę ją dzisiaj czytać. Besslema  hahaha

18 stycznia 2008

Nheb nched yeddek...


Nheb nched yeddek, nheb nesma soutek, twahachtek barcha, Nhebb norkess maak, Ana asheka...
Chcę trzymać Twoją dłoń, chcę słyszeć Twój głos, tęsknię za Tobą bardzo, CHCĘ Z TOBĄ ZATAŃCZYĆ, jestem zakochana...
Tak, właśnie tak. Jestem zakochana i mogę powiedzieć, że  cholernie za Nim tęsknie, jeśli słowo „cholernie” jest w stanie określić wielkość tej tęsknoty.  Jeszcze tylko kilka dni i się zobaczymy. Mimo to nie będą to łatwe dni. W dalszym ciągu  tylko nauka, a przecież trzeba znaleźć czas na jakieś inne życie.  W sobotę egzamin na prawo jazdy… ehh to już trzeci raz, ale nie ma to jak panowie egzaminatorzy w Krakowie J.  Może chociaż tym razem mi się uda ze względu na moje wielkie poświęcenie. Żeby nie mieć zbyt dużej przerwy pomiędzy egzaminami wzięłam termin w dniu mojej studniówki , w dodatku o 7:30 rano K No ale może faktycznie dzięki temu, że pójdę niewyspana na studniówkę to chociaż zdam prawo jazdy….
Studniówka… Jednym słowem temat rzeka u mnie. Miałam pójść z Maherem no ale jak wiadomo nie udało się żeby przyjechał. Idę z kolegą ale mniejsza o to. Pięcio gwiazdkowy hotel, wszystko po prostu bajera, a większość uczniów nawet nie kwapiła się przyjść na jedna jedyną próbę poloneza… No cóż skoro wszystko takie ekskluzywne będzie to chociaż jedna rzecz może być zabawna prawda? Czyli wypada na poloneza. Zatańczymy każdy inaczej i każdy pójdzie w inną strone. Tak więc w sobotę bawie się do białego rana i postaram się zapomnieć w tańcu o tym, że ta studniówka mogła wyglądać zupełnie inaczej…
W poniedziałek znowu szkoła, w dodatku w tym semestrze na popołudnie. No co za głupota. Po prostu większej nie widziałam. Klasa maturalna chodzi do szkoły na popołudnie. Ha! Brawo dla kogoś kto układał nam podział godzin. Tak więc nie mam na razie zielonego pojęcia kiedy się będę pakować przed wyjazdem?? Ma ktoś jakiś pomysł, skoro w środę w nocy muszę wyjechać na lotnisko do warszawy? Chyba zrobię sobie maratonik bezsennych nocy, żeby ze wszystkim zdążyć, bo już naprawdę brak mi pomysłów jak mam ułożyć mój plan… A co do nauki przed maturą to tak na serio nie wiem kiedy będę miała na nią czas? Ja się nie wyrabiam z tym co mam na bieżąco a nie mówiąc o jakiejś powtórce K „co za shit” jakby to powiedział Maher. Pewnie miałby racje używając takiego stwierdzenia.
Tymczasem uciekam na romantyczną randkę z…książką do angielskiego, a jeśli znajdę jeszcze chwilę czasu przed wyjazdem i naucze  się wstawiać zdjęcia na bloga to być może pokaże się w stroju studniówkowym… Ciao.

13 stycznia 2008

W woli wyjaśnienia


Być może dzisiaj uda mi się przedstawić historię mojej miłośći.
Rok temu brat wraz ze swoją dziewczyna ( jeszcze tylko 8 miesięcy i będziemy się bawić na ich weselu :D) namówili mnie na wspólny wyjazd do Tunezji.  Plan wyjazdu zrodził się bardzo niespodziewanie, ale zdecydowaliśmy się i wyjechaliśmy.  Było to w czasie roku szkolnego ale na szczęście udało mi się załatwić z nauczycielami trochę wolnego. Już pierwszego dnia naszego pobytu zauważyłam spojrzenia w moją strone… No tak w końcu jestem blondynką. Początkowo padały dziwne pytania w kierunku mojego brata czy ma dwie żony itd. Już pierwszego dnia wieczorem podczas kolacji podszedł do mnie szef restauracji  i niby to po cichutku stwierdził, że podczas każdego posiłku jestem inaczej ubrana. Zmierzyłam Go wzrokiem i stwierdziłam, że lepiej będzie jeśli zacznie się interesować tym co dzieje się na restauracji  a nie mną. Drugiego dnia już praktycznie wszyscy kelnerzy nam usługiwali i tylko się uęmiechając wskazywali wzrokiem na swojego szefa. No i tu się wszystko zaczęło. Dostawałam wszystko zanim zdążyłam o tym pomyśleć, a Maher tylko się uśmiechał. Jako, że chcieliśmy pójść do kafejki internetowej, żeby porozmawiać  z rodzicami i zapewnić ich, że wszystko w porządku, brat postanowił zagadnąć naszego znajomego z restauracji w celu uzyskania informacji  gdzie znajduje się najblizsza kafejka. I tu uzyskał szokującą wiadomość: „jeśli Twoja siostra chce porozmawiać  to ja jej dam mój telefon i niech dzwoni”. Brat grzecznie odmówił ale zaproponował Maher-owi, że jeśli chce to może pójść z Nami i pokazać nam wieczorem gdzie jest internet. Tak więc wieczorem rozmawialiśmy z rodzicami, a Maher czekał na nas w kawiarni obok… Później jako, że odebrało mi mowę i jedyne na czym mogłam się skupić było „starać się zrozumieć co on mówi” to mój brat starał się podtrzymywać rozmowę. Wyglądało to co najmniej dziwnie. W kolejnym dniu można powiedzieć zostałam wyrzucona w ręce obcego mi Araba i skazana na samą siebie. Wyszłam z hotelu na trzęsących się nogach i o dziwo byłam w stanie odpowiedzieć  „cześć”. Wokół panowały ciemnośći a jedyne światła pochodziły z ogródków kawiarenek, w których tradycyjnie nie było widać żadnych dziewczyn/kobiet. Powiedział mi tylko żebym się nie bała. Miło spędziliśmy wieczór siedząc w ogrodzie jednego z pobliskich hoteli i praktycznie cały czas rozmawialiśmy. Moja blokada ustąpiła…Każdy następny dzień i wieczór były podobne. W dzień widzieliśmy się tylko na restauracji, za to każdy wieczór spędzaliśmy razem. Nasz pobyt dobiegł końca. Wracając do Polski myślałam, że znajomość również się skończy, że wziął ode mnie numer telefonu tylko dlatego, że tak wypadało. Ale wcale tak się nie stało. Codziennie dzwonił i pisał… Ja czułam, że czegoś mi brakuje.Nie wiedziałąm co do Niego czuje, ale na pewno tęskniłam za tym czasem który spędzaliśmy razem. Po niedługim czasie postanowiliśmy jeszcze raz pojechać w to miejsce, tym razem w powiększonym składzie. Wyjazd 9 osobowy…  W między czasie Maher był przez 21 dni w wojsku,co bardzo przeżywał gdyż nie był pewien czy uda mu się wyjść zanim przyjadę. W końcu wyszedł… Tydzień przed moim przyjazdem na własne życzenie, ale musiał się zobowiązać, że za pozostałe 9 miesięcy w wojsku, które mu zostały, będzie musiał zapłacić.
Spędziliśmy ze sobą kolejne 2 tygodnie. W Tunezji były moje 18 urodziny, których naprawdę piękniej nie można sobie wyobrazić. Pamiętał…  Tym razem wracałam już do Polski ze łzami w oczach a On odchodził od autokaru ocierając łzy… To dziwny widok-płaczący facet, ale naprawdę wzruszający.  Całą moja rodzina znała już sytuacj. Moi rodzice postanowili nam trochę pomóc. Pomogliśmy Maherowi  spłacić  wojsko, jako,że On załatwił nam naprawdę świetne wakacje dla wszystkich… Dzięki spłąceniu mógł wyrobić sobie paszport i zacząć starać się o vise.Jak na razie jeszcze jej nie dostał, ale miejmy nadzieje i nam zostało tylko 8 miesięcy życia w takiej odległości  od siebie, jako, że przyjedzie na ślub mojego brata. Za niecałe 2 tygodnie lecę do Tunezji , tym razem sama, gdyż naprawdę same telefony, sms-y i kontakt przez internet mimo działania kamerek nie jest wystarczający. Tęsknota jest naprawdę ogromna…  Czasami potrafimy się kłócić z naprawdę byle powodów,bo tak właśnie działa odległość. Myślę, że gdyby nie On to pewnie dawno by się to skończyło, ze względu na mój nieugięty charakter. Maher jednak stara się trzeźwo myśleć i wielokrotnie stwierdza „popatrz co my robimy? Tyle wytrzymaliśmy, a teraz miałoby się to rozsypać?Udowodnijmy, że damy rade to przetrzymać, już tak niewiele nam zostało”I tak o to wygląda nasz związek. Związek na odległość, który mimo wszystko jest naprawdę z dnia na dzień coraz mocniejszy.

11 stycznia 2008

Początek


Myślę, że najlepszym wstępem jest przedstawienie się i streszczenie swojeg dotychczasowego życia w kilku zdaniach, jak również określenie jasnego celu pisania bloga. Nie wiem czy będzie to łatwe, ale mimo wszystko spróbuję.
Jako, że bardzo śpieszyło mi się na świat i nie chcialam dłużej męczyć mamy swoim ciężarem urodziłam się 17 września 1989 roku pod znakiem panny. Jako dziecko często chorowałam, ale nie sprawiałam rodzicom większych problemów.  Chętnie zawierałam nowe znajomośći  z dziećmi w piaskownicy … I tak zostało mi do teraz, tylko, że zmianie uległo miejsce meeting-ów jak również wiek moich potencjalnych znajomych. Wychowywałam się w cieniu starszego  o 6 lat brata, tak więc jako 3 latek zgrabnie poslugiwałam się zrozumiałym językiem (czasami troche za bardzo :D), liczyłam i czytałam. Jednym słowem  byłam w miarę zdolnym dzieckiem co zaowocowało w późniejszych latach mojej nauki.
Obecnie odliczam czas, który pozostał mi do matury, a jest go już całkiem niewiele.  Nie wiem czy się boję ,bo tak naprawdę nie wiem co chcę dalej robić po zdaniu matury.  Chodząc do gimnazjum chciałam w przyszłośći studiować matematykę w zastosowaniach, a teraz w liceum moje plany uległy zmianie.  Matura z geografii chyba nie ma wiele wspólnego z matematyką, prawda?
Chciałabym w przyszłości pracować jako rezydent wycieczek zagranicznych.
I tu zaczyna się problem. Szczerze mówiąc chciałabym sobie trochę odpocząć od nauki. Grono moich znajomych studiuje na turystyce i widzę, że nie jest to takie fajne jakby się wydawało…  W grę wchodzi również Szkoła Policealna, która daje mi papierki  do takiej pracy jaką chciałabym wykonywać , ale w sumie to tylko technik… 
Studia- minimum 3 lata… ale to tylko licencjat więc pasowałoby mieć i magistra skoro się podejmie studiów
Szkoła policealna-  2 lata, ale daje papierek tylko technika.
No i co tu wybrać? A no właśnie NIE WIEM.  Bo nie wiem czy na pewno tego chcę. Czasami wydaje mi się, że wolałabym już nic nie robić. Tyle tylko, że w takim wypadku jaka czeka mnie przyszłość? Teorytycznie radzę sobię w życiu i nie mogę narzekać , ale co będzie jeśli później będę żałować , że nie mam nic więcej oprócz matury?  To nie jest tak, że ja nie mam ambicji, bo mam i to chyba aż za duże i właśnie przez te ambicje brak mi sił na dalszą naukę…
Czasami odnoszę również wrażenie, że mimo moich zaledwie 18 lat chciałabym mieć rodzinę. Ale nie taką typu mama, tata,brat… Taką już mam. Chciałabym, żeby te role się zmieniły… To ja chcę być w roli żony  i matki. Może to brzmi śmiesznie kiedy wypowiada to dziewczyna w moim wieku,ale taka jest prawda. Tak właśnie się czuję. 
Ktoś zapyta „no dobrze to są Twoje odczucia, ale do rodziny potrzebny jest jeszcze ojciec-mąż, więc co z Nim?”
Od roku jestem związana z jednym  mężczyzną, bo tak można Go śmiało nazywać. Jest ode mnie starszy, ale wiek nigdy nie był dla mnie problemem. Kocham Go naprawdę i nie zamierzam zmieniać obiektu moich uczuć. Chcę z Nim tworzyć w przyszłości  rodzinę. Chcę z nim dzielić swoje życie. Chcę razem z Nim cieszyć się z najdrobniejszych rzeczy, jak również razem przeżywać wszelkie trudnośći. Chcę z Nim spełniać swoje marzenia i chcę by był ojcem moich, naszych dzieci.
Najpiękniejsze słowa  jakie kiedykolwiek usłyszałam z Jego ust to:
„Gdybyś była jedną z moich łez, to nigdy więcej bym nie płakał, bo nie chciałbym Cie stracić”
Tym pozytywnym akcentem zakończę moje dzisiejsze wywody na temat mojej osoby. Być może nastepnym razem postaram się opowiedzieć historię mojej miłości dla wszystkich znajomych, którzy nie wiedzą jeszcze wszystkiego na ten temat, jak również dla nieznajomych, którzy być może będą mi towarzyszyć…