Niedzielnym rankiem zapakowaliśmy się w samochód i w 6 osób pojechaliśmy na Słowację w celu pomoczenia się w ciepłym basenie. Maher nie wiedział jeszcze za bardzo, co to będzie, ale cieszył się na myśl o pływaniu. Na Słowacji, przed termalnymi basenami jest stok narciarski, na którym było jeszcze całkiem sporo śniegu, a my w krótkich rękawach. Maher sobie jeszcze trochę po śniegu poszalał radując się myślą, że on w krótkim rękawie biegający po śniegu. Chwile później już pływaliśmy sobie w basenie zewnętrznym, co było mega radochą dla Mahera, który nam niedowierzał, że tak będzie. Szalał, wariował i nie wiem jak inaczej to określić. Nie chciał wychodzić z wody, kiedy trzeba było się już zbierać do domu- takiego to mam delfina. Pogoda nam dopisała i troszkę nas opaliło, oczywiście Mahera najbardziej… Wieczorem, po powrocie do domu mieliśmy jednak akcję dentysta, bo Maher krzywił się z bólu. Pojechaliśmy do kliniki dentystycznej, czekaliśmy grzecznie w kolejce przez 2 godziny, a kiedy przyszła nasza kolej podeszła do nas pomoc dentystyczna w poczekalni i zaczęła prowadzić wywiad. „Boli cię?”- Zdziwiona pytaniem odpowiedziałam, że raczej dla własnej uciechy nie siedzimy w poczekalni od 2 godzin. Kobieta zmieszana odpowiedzią zadaje następne pytanie, „Który ząb Cię boli 1,2,3….8?”- Ludzie w poczekalni zaczynają się śmiać pomimo bólu zębów, dentystka się śmieje a ja poirytowana odpowiadam, że skądże Maher ma wiedzieć, który ząb go dokładnie boli, skoro boli go pół szczęki. Zdezorientowana pani zapytała, czy będziemy czekać w kolejce, co totalnie ścięło mnie z nóg. Weszło do gabinetów kolejnych 2 pacjentów i dopiero później wzięli Mahera… Ten z bólu i zdenerwowania nawet zaczął polski rozumieć….
Oto mój delfin
Szaleniec...
I razem też sobie pływaliśmy