31 maja 2012

Moja twórczość w kuchni...

Ostatnio mam okres tworzenia w kuchni, dlatego wszelkie nowe przepisy nie są mi straszne i staram się tez kombinować na własną rękę. Tak między innymi stworzyłam przepis na tunezyjski Ftayer, czyli placki pieczone na głębokim oleju podawane najczęściej z jakimś dżemem bądź miodem. 


Jest też chlebuś z przepisu internetowego, który krążył wśród blogowych dziewczyn: 

  

Są też pancake, które chodziły za moim mężem od dłuższego czasu:


Są też inne cuda, ale nie będę tu tworzyć książki kucharskiej :P 




23 maja 2012

Przesłuchanie...


Wróciliśmy właśnie z przesłuchania dotyczącego karty pobytu. Oczywiście standardowe procedury, czyli ja jestem poza salą w której odbywa się przesłuchanie męża, a kiedy on wychodzi, to wchodzę ja. W dalszym ciągu naszą sprawą zajmuje się ten sam Pan T. Pytania tym razem były nieco inne od poprzednich, ale wiadomo, że to raczej nie ma dla nas większego znaczenia, skoro jesteśmy ze sobą. Mąż miał ze sobą tłumacza ( przysięgłego, bo tylko taki był wolny), żeby czuł sie pewniej. Niestety Pan tłumacz wykazał się wyjątkowo słabą koncentracją (żeby nie powiedzieć brakiem umiejętności) i tłumaczył pytania niedokładnie, w związku z czym Maher odpowiadał na pytania bezpośrednio, bez zbędnego tłumaczenia :)
Przesłuchanie co prawda było wyznaczone do procedury wydania karty czasowego pobytu, ale po co wyznaczać kolejny termin jeśli mogliśmy podejść do niego już teraz i nie zawracać sobie głowy później, tym bardziej, że sprawę o KSP również prowadzi ten sam pan T. Było zwyczajnie. Tym razem bez większego stresu, bo wiedzieliśmy już czego się mamy spodziewać. Oby to było już nasze ostatnie przesłuchanie, które musieliśmy zaliczyć :) 

17 maja 2012

KSP...

Wczoraj minęły 3 lata od naszego ślubu. 3 lata z obrączką na palcu, 5 lat wspólnej przeszłości, wspólnych łez, smutków i radości.  Czas leci do przodu i gdyby nie to, że patrzymy na kalendarz, to w życiu nie powiedzielibyśmy, że już tyle czasu spędziliśmy razem. W dalszym ciągu mamy wrażenie, że Maher przyjechał do Polski całkiem niedawno i nadal nie możemy się sobą nacieszyć. Chciałabym odpowiedzieć sobie na pytanie jak bardzo zmieniło się nasze życie po założeniu obrączek, ale nie jestem w stanie udzielić sobie jednoznacznej odpowiedzi. Z jednej strony nasze życie zmieniło się o 180 stopni, przede wszystkim ze względu na to, że zamiast myśleć w kategorii JA, to myślenie jest w kategorii MY. Wspólne życie wymaga od nas niesamowitych pokładów tolerancji, i zrozumienia, które jednak są już teraz tak naturalne, że gdyby człowiek się nad tym później nie zastanawiał, to nie wiedziałby jak wiele poświęcamy. Dwie różne kultury, dwie różne religie, dwa różne języki a my pośrodku tego wszystkiego budujemy własne życie, tworzymy wspólny język zrozumiały wyłącznie dla nas, a religia z kulturą  przeplatają się tworząc odrębną historię. A dzisiaj? Dzisiaj złożyliśmy już dokumenty do KSP i mamy nadzieję na jej otrzymanie :) Trzymajcie kciuki :)