20 stycznia 2013

Relacja Sylwestrowa ...


Mamy 2013 rok i mam nadzieję, że będzie on dla nas rokiem szczęśliwym pomimo pechowej liczby 13.  Wkroczyliśmy w niego dosłownie tanecznym krokiem, gdyż jak wcześniej wspominałam na Sylwestra mieliśmy gości z Francji, oraz znajomych z Nowego Targu. Dołączył też mój brat z żoną i chłopcami. Najmłodszy ( obecnie 2 miesięczny) oczywiście przespał większość imprezy, ale zdążył porozdawać swoje nieświadome uśmiechy na prawo i lewo. 
Impreza była jak najbardziej udana, a jeszcze bardziej ze względu na to, że niewiele przed północą goście moich rodziców zrobili pociąg i "przyjechali" po nas na górę. Wszyscy razem "zjechaliśmy" na dół i tam dopiero zaczęły się niezłe wygibasy. Grzecznie poszliśmy spać koło 4:30 rano ( nie sądziłam, że domówka będzie tyle trwać :P).

W Nowy Rok towarzystwo się podzieliło. Część pojechała na Wawel i Rynek, żeby trochę Krakowa obejrzeć, a reszta czyli ja i znajoma zostałyśmy w domu. Naszykowałyśmy obiad, żeby zmarznięci "turyści" mieli się czym posilić i oglądałyśmy płytkę z wesela mojego brata przytupując nogami pod stołem- ot tak się nam jeszcze tańczyć chciało :)

Niestety w każdym kolejnym dniu kolejni uczestnicy imprezy zaczęli łapać grypę bądź zapalenie krtani i już tak wesoło nie było, ale jakoś dawaliśmy radę. Francuzi byli bardzo zadowoleni z pobytu, chociaż byliby bardziej gdyby obyło się bez zapalenia rwy kulszowej u małżonki znajomego. Niestety, ale Pani wykazała się małą odpowiedzialnością o własne zdrowie, ale to jest temat rzeka i nie będę go rozwijać na blogu. Powiem tylko, że miała zakaz wyjazdu do Polski, czy gdziekolwiek indziej od lekarza, ale postanowiła przyjechać bojąc się "zdrady" męża, co skutkowało jej cierpieniem i naszymi nerwami...
W każdym razie są zachwyceni naszym krajem (widzieli tylko Kraków i Jaworzno + lotnisko w Warszawie na którym mieli międzylądowanie). Mieli nędzną opinię przed wyjazdem, a wrócili szczęśliwi i informują wszystkich swoich znajomych i przeciwników ich wyjazdu, że Polska, to wcale nie żaden busz :P   Pokochali polskie jedzenie, choć mieli okazję próbować go tylko przez tydzień. Szczerze mówiąc to aż mi głupio było, jak fotografowali każdy posiłek...
Gdyby ich wizyta nie była pełna chorób, to na pewno odwiedzilibyśmy Zakopane, jakieś baseny termalne czy inne atrakcje, co urozmaiciłoby trochę nasz wspólny czas, ale być może jeszcze kiedyś przyjadą i wtedy zobaczą trochę więcej Polski :) Szczerze mówiąc kolejny przyjazd radziłabym im zorganizować wiosną bądź latem, kiedy nasz krajobraz jest jeszcze piękniejszy, aczkolwiek teraz też znajomy był pełny szczęścia gdyż miał okazję pierwszy raz zobaczyć śnieg.

A po ich wyjeździe trzeba było odespać nieprzespane noce, wyleczyć choróbska i tak jakoś nam przeleciał ten czas, że nawet nie wiem kiedy się zrobił 20 stycznia :) 

Od piątku siedzę w domu sama, bo mąż obsługuje konferencje i wraca późno wieczorem kiedy ja już smacznie chrapię, a wychodzi zanim się zdążę obudzić, ale jakoś to sobie odbijemy. Dzisiaj popołudniu już będzie w domku, więc przestane odczuwać dziwne uczucie "pustki". 

I kilka zdjęć:

Nasi goście z Francji

Trzej Tunisiano 

I kroki na parkiecie ;)