1 grudnia 2008

Relacja-opis pobytu Mahera w Polsce...


Tak jak obiecałam, postaram się naskrobać coś o pobycie Mahera w Polsce. Kiedyś pisałam już o problemach z Alitalią i przylotem Mahera z Włoch do Warszawy, więc nie będę się już powtarzać i zacznę od kolejnych dni.
11.11.2008
Po powrocie z Warszawy wszyscy byliśmy zmęczeni, więc tylko „mały drink” z rodzicami na lepszy sen kąpiel i z ogromną ulgą położyliśmy się do łóżek. Oboje z Maherem doceniliśmy komfort spania w łóżku, po poprzedniej nocy spędzonej na lotnisku czy tez w samochodzie w moim przypadku.
12.11.2008
Pojechaliśmy do urzędu miasta w celu zameldowania Mahera, jako że jest taki obowiązek niezależnie od tego na ile dana osoba przyjeżdża, a później drobne zakupy w hipermarkecie z racji tego, że Maher potrzebował parę kosmetyków a i artykuły spożywcze do domu tez były niezbędne. Pomimo iż w Tunezji jest coś takiego jak Carrefour, to Maher widząc ogrom naszego krakowskiego Tesco zaniemówił. Później niestety się „oswoił” i musiałam pozwolić na obejście Tesco od półki do półki w celu sprawdzenia i porównania cen do Tunezyjskich. Wyszło na to, że mamy wiele artykułów tańszych niż w Tunezji pomimo lepszych zarobków. Największe wrażenie robiło na nim jednak stoisko z alkoholami. Generalnie wszystkie sklepy z alkoholami robiły na Nim wrażenie, bo w Tunezji po prostu nie wszędzie da się kupić alkohol. Wieczorem poszliśmy na basen, później tradycyjnie wieczorna kąpiel i do łóżeczka obejrzeć film.
13.11.2008
Wzięliśmy Mahera na tak zwany po arabsku SUK, czyli nasz polski plac handlowy. Zakupiliśmy ciepłą kurtkę u miłego pana, który był w tym roku w Tunezji, ale w innym mieście niż pracuje Maher. Maher zapraszał w miedzy czasie ludzi na stanowisko tegoż uprzejmego pana, czego skutkiem były 3 kurtki sprzedane w 10 minut a nasza z dużą obniżką cenową. Miły pan stwierdził, że z chęcią zatrudni Mahera do zapraszania ludzi na stoisko… Popołudniu wspólnie gotowaliśmy i robiliśmy sałatkę warstwową ( czytaj: Maher cierpliwie kroił wszystko, co potrzebne w drobną kosteczkę a ja rozporządzałam, co i jak) Później oglądanie moich zdjęć z przedziału wiekowego od niemowlaka do teraz, więc trochę zajęcia było. Późnym popołudniem wizyta w Galerii Krakowskiej i bezcenna mina Mahera na „puchar lodów rodzinnych”. Wieczorem znów jakiś film i sen.
14.11.2008
Kolejny plac do zaliczenia. Tym razem CHT w celu zakupienia butów, jako że wcześniejsze nie nadawały się do użytku po 3 dniach spędzonych na lotnisku… Nie mieliśmy za wiele czasu, jako, że ja musiałam się spieszyć na uczelnię. Maher spędził ten czas z moimi rodzicami i bratem w pizzerii jedząc pizze i popijając piwem… Wieczorem ja wymęczona po uczelni marzyłam tylko o znalezieniu się w ciepłym łóżeczku i wtuleniu w ukochaną osobę.
15.11.2008
Mój kolejny dzień na uczelni od samego rana. Maher odwiedza naszych znajomych poznanych rok temu w Tunezji a wieczorem „zwiedza” Wawel i słucha historii o wieży Mariackiej jak również Sukiennicach będą na rynku. Wraca do domu już po moim powrocie z uczelni. Wieczór spędzamy z sąsiadami na wspólnych rozmowach. Generalnie miły wieczór.
16.11.2008.
Pierwszy i mam nadzieję jedyny opuszczony przeze mnie dzień na uczelni. Rodzinny wyjazd do Zakopanego. Maher zachwycony polskimi górami chodził i rozglądał się dookoła. Na Gubałówce przywitało nas piękne słońce i 14 stopni ciepła. Poszaleliśmy troszkę na quadach i powygłupialiśmy się do wspólnych fotografii. Spotkaliśmy tez miłego Pana od kurtek z placu. Zaliczyliśmy tez Krupówki, kupiliśmy ciepłe góralskie kapcie dla mamy Mahera, popstrykaliśmy się trochę zdjęć i wracaliśmy przez Czorsztyn z odwiedzinami u naszych znajomych. Oczywiście Pokazaliśmy też Maherowi skocznie, ale tylko widok z Gubałówki, bo nie był tym szczególnie zainteresowany nie wiedząc, o co w tym chodzi i co to konkretnie jest. Wróciliśmy do domu późnym wieczorem, a w drodze zaliczyliśmy „Krakowiaków i Górali” w celu zjedzenia jakiegoś późnego obiadu. Wieczorem tradycyjnie jakiś film, rozmowy i sen.
17.11.2008
Obiecałam koleżankom z wcześniejszej pracy, że przedstawię im Mahera jak tylko przyjedzie do Polski, więc musiałam dotrzymać słowa. Przy okazji odwiedziliśmy Fantasy Park, pograliśmy w kręgle a później kolejna wizyta na rynku, bo Maher chciał go zobaczyć także za dnia. Tym razem to ja słuchałam opowieści na temat Wieży w kościele Mariackim i powiem Wam, że Maher opowiedział wszystko ze szczegółami, więc pamięta. Wieczorem kolejna wizyta sąsiadów i szkolenie języka polskiego przez Mahera. Film i sen…
18.11.2008
Odwiedziliśmy moją babcię, a później pospacerowaliśmy trochę po moich okolicach. Maher zdążył już poznać wszystkie możliwe ulice na moim osiedlu i nie ma możliwości żeby się tu zgubił. Generalnie to poznawał gdzie jest i co jest w pobliżu na całym Krakowie, ale tutaj mógłby być jeszcze problem z samodzielnym Jego wyjściem na miasto. Wieczorem odwiedziliśmy nas kolejni znajomi, których Maher poznał rok temu w Tunezji. Maher oglądał też wieczorem jakiś mecz z moim tatą. Wieczór tradycyjnie, kąpiel, film i sen.
19.11.2008
Tego dnia odwiedziliśmy Kopalnie Soli w Wieliczce. Wybraliśmy grupę z angielskim przewodnikiem i zwiedzaliśmy kolejne komory słuchając ciekawych historii. Przyznam się, że połowy z nich nie słyszałam będą w tej kopalni, jako dziecko i mając polskiego przewodnika. 3-Godzinna wycieczka pod ziemią spowodowała ból głowy zarówno mojej jak i Mahera jak również ból stóp od ciągłego schodzenia w dół. Po wycieczce przyznam się szczerze, że nie pamiętam, co robiliśmy. Wieczorem pograliśmy w karty z dużą doza śmiechu.
20.11.2008
Tym razem nie pamiętam, co robiliśmy do południa. Jedno jest pewne, że na nudę na pewno nie narzekaliśmy. Wieczorem pojechaliśmy z rodzicami na zakupy przed imieninami mamy. Wieczór spędzony z kolejnym filmem i wspólnymi rozmowami.
21.11.2008
Cały piątek spędziliśmy w zasadzie w domu na porządkach i przygotowaniu sałatek na imieniny. Maher pomagał mi dzielnie w sprzątaniu, więc nie zdążyłam się specjalnie zmęczyć. Popołudniu przygotowywaliśmy stoły na imieniny i wszystko, co ze stołami jest związane (mycie zastawy, sztućców, układanie serwetek i rozkładanie tego wszystkiego na stołach). Generalnie zajęcie niezbyt ciężkie, ale pracochłonne. Wieczorem obydwoje czuliśmy już zmęczenie i z chęcią wyłożyliśmy sie w łóżeczku przy kolejnym z serii horrorów.
22.11.208
Poranne pobudka i pierwszy śnieg widziany przez Mahera. Ostatnie zakupy na SUKu podczas tej wizyty w Polsce i dalsze szykowanie w domu imieninowej imprezy. W związku z dużą ilością opadów śniegu Maher zaliczył również pierwsze jego odgarnianie. Wieczorem wspólne kelnerowanie przy stole pełnym gości.
23.11.2008
Prawie cały dzień spędzony na dworze. Odgarnianie śniegu i budowanie bałwana. Robienie orła na śniegu i bieganiem razem z psem. Po południu zarówno Maher jak i pies nie mieli już siły, więc zabawy się skończyły. Kolejna wizyta sąsiadów i szkolenie języka polskiego.
24.11.2008
Zakupy ulubionych polskich serków dla Mahera i innych potrzebnych rzeczy. Następnie rezerwacja biletów na pociąg do Warszawy, pakowanie walizki i późnym popołudniem obiad w niezdrowym KFC. Wieczorem szybkie przygotowanie wszystkiego na poranna drogę do warszawy. Kąpiel i sen tym razem już bez filmu.
25.11.2008
Pobudka o 4 rano i wyjazd na dworzec. 3 Godzinna podróż do Warszawy a następnie podróż z Warszawy do lotniska na Okęciu, co też zajmuje trochę czasu autobusami. Odprawa na lotnisku i szybkie pożegnanie żeby nie było żadnych łez. Mój powrót do Krakowa i Mahera lot do Rzymu. Tym razem wszystko się udało Maherowi z samolotami.  Wrócił do Tunezji na 1: 30 w nocy, w domu był przed 4, a rano pojechał poopowiadać swoim rodzicom jak było.

Podsumowując pobyt Mahera w Polsce, to było bardzo dużo różnych sklepów, galerii i wszystkiego, co związane z zakupami, cowieczornych seansów filmowych w języku angielskim, wspólnej nauki języków i trochę zwiedzania Krakowa. Co do zwiedzania, to mieliśmy zaplanowane o wiele więcej, ale niestety się nie udało. Albo pogoda nam na to nie pozwalała, albo cos, co chcieliśmy odwiedzić było zamknięte…. No cóż może uda Nam się następnym razem. A kto wie, jeśli Maher dostanie papiery z pracy, to mógłby starać się o wizę jeszcze na styczeń….

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz