5 sierpnia 2008

Kaleka do potęgi entej...


Dzień wolnego przedłużył się najpierw do tygodnia, a teraz o jeszcze kolejny tydzień. W końcu wyjdzie na to, że nie będę miała nawet z czego zapłacić za wyjazd. Niby Maher płaci większość, ale ja też muszę coś dołożyć, a kwoty tej jeszcze nie mam... Byłam dzisiaj w pracy, ale szef nie pozwolił mi jeszcze pracować, bo się boi, że może mi się jeszcze coś poważniejszego stać. Dniówki niby mi lecą, ale nie w całości, a po połowie. W sumie to całkiem miły ten mój szef i bardzo wyrozumiały. Dba o pracownika  hehehe  Siedzenie w domu jednak mi nie służy, bo staje się jeszcze większą kaleką. Dzisiaj sprzątając  salon u rodziców, żeby był już wysprzątany przed weselem brata oberwałam obrazem i to nie małym bo mama obmiatała ściany a ja wycierałam pod nią półkę. Wyprostowało mnie nieźle, ale sprzątałam dalej. Później mama najechała mi sofą na stopę, więc po raz kolejny zawyłam z bólu. W końcu zabrałam się i wyszłam kosić ogród, ale tam też czekały na mnie kolejne pułapki. Najpierw nadziałam się na kosiarkę gdy ta wjechała w dziurę na trawniku i w ten sposób powstały ogromne siniaki: na lewej nodze i brzuchu. Później zawiał dość mocny wiatr i oberwałam dość sporą gałęzią… Szrama na czole i opuchnięte całe oko. Jeszcze gdzieś wybiłam sobie kciuk. Szczerze to nawet nie wiem gdzie i kiedy. Może podczas próby złapania gałęzi… Jednym słowem wyglądam jak typowy menel… Siniaki, podbite oko, przyszyty palec i wybity kciuk. Nie chcę nawet myśleć co jeszcze może mi się przytrafić…
A tak ogólnie rzecz biorąc to zaczynam już totalnie świrować z tęsknoty. Nie widziałam Mahera  na żywo już 25 dni. Na Internecie nie był od 2 tygodni, więc jedynie mamy okazje porozmawiać sobie przez telefon jak dzwoni codziennie wieczorem i mamy jakoś średnio około minuty rozmowy…  Szczerze to chyba zaczynam się już do tego przyzwyczajać, że nasz Kontakt jest bardzo ograniczony pomijając oczywiście tysiące sygnałów w ciągu dnia i nocy…Dzięki Bogu jeszcze tylko trochę ponad miesiąc i kolejny wyjazd. Ześwirować można naprawdę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz