20 sierpnia 2008

Tęsknota...


Zastanawiam się czasami czym jest powodowana tęsknota? Możemy tęsknić za szkołą, pracą, rodziną, chłopakiem/dziewczyną, a nawet czasami mówi się, że tęsknimy za latami dzieciństwa.  Tęsknota za osobą jest dla mnie prostsza do wyjaśnienia, bo tęsknimy z miłości, lub po prostu ze zwyczajnej sympatii do kogoś. Wiele osób w moim otoczeniu mówi, że tęsknią za szkołą. Po chwili jednak dodają, że może niekoniecznie za szkołą, a za codziennymi spotkaniami w mega gronie znajomych.  I tutaj właśnie zauważam różnice pomiędzy mną a moimi rówieśnikami… Oni twierdzą, że tęsknią a ja wcale tak nie czuję. Nie czuję, że tęsknię za tą ogromną ilością ludzi w szkole. Owszem z chęcią porozmawiam z kimś z mojej byłej klasy. Zapytam co słychać, nawiążę jakąś dalszą rozmowę, ale nie potrzebuję do tego całej klasy. Nie jestem typem samotnika, bo lubię towarzystwo i nawet go potrzebuję, ale mimo wszystko przecież nie tęsknię za całymi grupami. Były w moich klasach osoby, które darzyłam sympatią, ale przecież nie o wszystkich tak powiem. Pomimo mojej sympatii dla nich nie brakuje mi tych czasów aż tak, żeby mówić że tęsknię. Po prostu uważam, że miło byłoby się z nimi spotkać i tyle. Nie potrzebuję codziennego kontaktu. 
Za pracą, czy znajomymi stamtąd też nie udaje mi się tęsknić. Praca, to dla mnie praca. Po powrocie do domu jestem już u siebie. Owszem czasami piszę coś do dziewczyn z byłej pracy, ale to tylko z czystej ciekawości, by dowiedzieć się co u nich. Miałyśmy ze sobą dobry kontakt, ale nie na tyle żeby mówić, że tęsknimy za sobą. Lubimy się, ale nie tęsknimy.
Co do tęsknoty za latami dzieciństwa, to też nie tęsknię. Były wzloty i upadki. Strach i radość. Były różne chwilę, które przecież towarzyszą całemu mojemu życiu i mam nadzieję, że będą towarzyszyć nadal. Życie idzie do przodu, wszystko się zmienia. Coś się kończy, a coś się zaczyna. Dlaczego miałabym tęsknić za przeszłością, skoro mogę poznać  bardziej moją teraźniejszość? Dla mnie to dość normalne.
Najgorsze dla mnie jest przyznać się, że w czasie wyjazdów nie odczuwam tęsknoty za rodziną, za domem. Dzwonię wtedy do domu, bo mama tego wymaga, ale nie odczuwam specjalnej potrzeby wykonywania tych telefonów. Nie potrzebuję wydać majątku na rozmowy z zagranicy, tak jak robią to niektórzy. Mamie wystarcza chwila rozmowy ze mną, a ja nie przedłużam tych chwil, bo i po co.
Jedyna tęsknota jaką odczuwam to tęsknota za Maherem. Tutaj naprawdę tęsknię i czuje, że brakuje mi Go, brakuje mi czasu spędzonego z Nim, brakuje Jego uśmiechu, ciepłych promyczków w oczach, brakuje rozmów z Nim, Jego głosu, brakuje jednym słowem wszystkiego co jest z Nim związane.  Mogę powiedzieć, że tęsknię i powtarzam to naprawdę często. Ale tutaj owszem jest naprawdę za kim tęsknić. Maher pokazał mi wiele kolorów na świecie, a bez Niego jest szaro. Chcę znów widzieć te kolory, chcę się znów uśmiechać. Tęsknię za moim uśmiechem, który jest przez niego wywołany. Takim szczerym, a nie wymuszonym. Przy Nim czuję się sobą. Czuje się szczęśliwa, wiec naprawdę mam prawo za Nim tęsknić. Tak więc tęsknię i czekam cierpliwie.
A Wy? Za czym tęsknicie najbardziej?
Ana men gher hobek ach nkoun?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz