24 lipca 2008

19-stka w Tunezji


Kwestia sporna została już wyjaśniona i rozwiązana. Rodzice doszli do wniosku, że przecież i tak nie płacą za moje wyjazdy, to mogę sobie decydować na ile wyjeżdżam.  Tym o to sposobem 11 września wylatuje ponownie na 2 tygodnie. Czas do wyjazdu powinien zlecieć szybko, jako że już zaczynają się przygotowania do wesela brata i jest mała nerwówka. Zaczęło się szukanie fryzjera, kosmetyczki i innych cudów, a wcale nie jest tak łatwo. Większość fryzjerek i kosmetyczek, które bym chciała wyjeżdża akurat na urlop we wrześniu. Mniejsza o to, bo na pewno jakąś znajdę.
Praca zaczyna się już na mnie odbijać. Codzienne wstawanie o 4:30 rano zaczyna być już odczuwalne. Codziennie wieczorem mam problemy z zasypianiem i zasypiam koło 2 w nocy. Skutkuje to tym, że śpię bardzo mało, a organizm chciałby więcej. Po pracy z miłą chęcią zdrzemnęłabym się chwilę, ale niestety nie ma takiej możliwość, bo trzeba coś w domu zrobić i jakiś obiad ugotować. Wieczorem, kiedy mogłabym się położyć spać i spokojnie sobie śnić, to wtedy ja zaczynam się rozkręcać i nie ma szans żebym zasnęła wcześniej
Maher zadowolony i szczęśliwy, a częściowo niedowierzający, że przyjeżdżam we wrześniu. Chodzi uśmiechnięty od ucha do ucha i wszystkich informuje, że znowu przyjadę.  Pomimo zmęczenia po pracy Maherowi nie znika uśmiech z twarzy z czego oczywiście bardzo się cieszę. Nie lubię patrzeć na Jego smutną minę. Stanowczo wolę widzieć uśmiech na jego twarzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz