14 lipca 2009

Asceza to dobre rozwiązanie...


Nigdy nie wolno cieszyć się zawczasu. Przekonaliśmy się o tym po raz pierwszy, bo zawsze do wszystkiego podchodziliśmy z ogromnym dystansem. Tym razem postanowiliśmy odetchnąć, kiedy z wielkim hukiem spadliśmy do rzeczywistości. Karta pobytu jest już w rękach. Miała być też karta konsularna, ale bezmyślność ludzka nie zna granic. Mieliśmy pojechać po nią do Warszawy, ale Pani w ambasadzie o głosie anioła stwierdziła, że wyśle nam formularz, a my go odeślemy z innymi dokumentami i opłatą za kartę i list. Wszystko byłoby fajnie gdybyśmy wczoraj nie dostali listu… List owszem przyszedł, ale w środku był wyłącznie wykaz dokumentów, które są potrzebne do karty!!!!!!!!!!!! Normalnie myślałam, że wyjdę z siebie. Sądziłam, że już w tym tygodniu będziemy mieć obydwie karty w ręku, żeby móc się swobodnie rozglądać za sensownymi cenami wycieczek, bo do 30 lipca niedaleko… A tu masz Ci babo placek, dzisiaj znów musze dzwonić do ambasady i zapytać, o co chodzi, a później pozostaje nam chyba tylko kurier dostarczający dokumenty, bo bez karty w ręku nie odważę się rezerwować wycieczki.
Jestem ostatnio strasznie przemęczona. Rano do pracy, więc zdążam jeszcze włączyć jakieś pranie, ogarnąć trochę dom i siebie i wychodzę. Wracam po 17, zjadam obiad i zabieram się za jakieś porządki, prasowanie itp. Następnie nauka, a wieczorem jak przykładam głowę do poduszki, to nie czuje nawet, kiedy zasypiam, ale nie dziwcie mi się, bo nie pamiętam, kiedy miałam dzień wolny. Ostatnio nawet szkołę mam, co tydzień. Cały weekend od, 8 do 21, więc nawet w weekendy dychnąć nie mogę i czuje się jakby mnie ktoś przez wyżymaczkę do prania przecisnął… Naprawdę potrzebuję relaksu. Takiego pełnego luzu, który pozwoli nabrać sił na kolejne zmagania ze szkołą, pracą, papierami, urzędami…
W ubiegły weekend mieliśmy mieć 3 egzaminy. Dwa egzaminy zostały odwołane i przeniesione na za dwa tygodnie, czyli na ostatni weekend sesji (wtedy będę mieć aż 4 egzaminy).  Pominę fakt, że uczyłam się na nie i będę musiała to zrobić jeszcze raz, bo moja pamięć do idealnych nie należy. Jest dobra, ale na prawdę wyjątkowo krótka. Zdałam za to jeden egzamin, jako jedna z baaaaaaardzo nielicznych osób. Rano przed egzaminem kombinowałam nawet, co by tu zrobić, żeby nie pójść i nie płacić za poprawkę, a tu jednak proszę bardzo- ZDANE!. Zostało mi jeszcze 5 egzaminów, z czego 3 chciałabym zaliczyć w pierwszym terminie, a dwa mogą zostać na wrzesień, co by mi się nie nudziło i żebym się nie rozleniwiła…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz