10 czerwca 2008

Na bieżąco


Ostatnio nie mam za wiele czasu na Internet, a nawet jeśli go mam, to najzwyczajniej w świecie nie chce mi się spędzać czasu przed komputerem i ograniczam go tylko do czasu rozmów z Maherem i szybkiego sprawdzania poczty. Piękna pogoda działa na mnie wyjątkowo kusząco. Najchętniej spędzałabym całe dnie na ogrodzie. Skóra nabrała koloru, pomimo używania kremów z wysokim filtrem. Nic na to nie poradzę, że mam taką karnację. W niedzielę spędziłam pół dnia na pikniku osiedlowym z okazji 80-lecia OSP. Uroczysta polowa Msza Święta aa później już tylko zabawa. Jednak po powrocie do domu moja głowa dała o sobie znać i można powiedzieć, że prawie wyłam z bólu. Tradycyjnie żadne tabletki i zimne okłady nie pomagały. Swoją drogą dobrze, że te bóle są ostatnio rzadsze ale ten za to był wyjątkowo mocny i nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Nie miałam nawet ochoty na rozmowę z Maherem i wolałam żeby poszedł oglądać mecz. Maher jednak przejęty moją głową stwierdził, że nie idzie na żaden mecz tylko leci kupić kartę do telefonu. Później całą noc, z częstotliwością średnio raz na godzinę, dzwonił i sprawdzał jak się czuję.
Wczoraj cały dzień spędziłam z sąsiadką i jej noworodkiem. Trochę podpowiedziałam co i jak, a wieczorem wykąpałam małego jako, że młoda mama się boi, a jest sama i nie ma jej kto inny pomóc. Maluch przybrał na wadze 0.5 kg więc jest już bardziej bobasowy ważąc 2.9 kg . A jaki stres jest wieźć takiego malucha autem mając świadomość, że ma się prawo jazdy dopiero od 3 miesięcy…
Dzisiejsze przedpołudnie spędziłam kosząc ogród, ugotowałam zupkę i mam chwilę wolnego. Plany na popołudnie są na razie ambitne, ale co z nich wyjdzie to się okażę.  Mam nadzieję, że chociaż uda mi się obrać ze 20 kg truskawek do mrożenia…
Ostatnio podczas rozmowy z Maherem zwróciłam Mu uwagę, że musi bardziej patrzeć na siebie, a nie tylko pomagać innym. Każdy ze swoim problemem leci do Mahera, a on oczywiście nie może inaczej jak tylko pomóc. Jednak gdy to Maher ma problem i potrzebowałby pomocy, to wtedy nie ma nikogo… Maher jednak stwierdził, że nie powinnam tak mówić. Jako, że był to już kolejny raz, gdy usłyszałam podczas rozmowy, że nie powinnam tak mówić  uniosłam się swoim honorem i zrobiłam smutną minę. Maher jednak doskonale potrafi rozładować moje emocje.
Ja: „I will draw water on my mouth and I will stop speak”
Maher : “I think Fanta is better”
Tym o to sposobem nie mogłam się powstrzymać, żeby się nie uśmiechnąć i skończyła się moja smutna mina. Śmiało mogę stwierdzić, że nie umiem być przy nim poważna i szczerze mówiąc mnie to cieszy.
Jeszcze tylko 18 dni  hehehe 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz