17 czerwca 2008

Chorobowo


Siedzę sobie w domku ze względu na moja obniżona odporność i podatność na wszelkie możliwe wirusy krążące w powietrzu.  Głowa w dalszym ciągu nie przestaje boleć, chociaż zmniejszyła się już intensywność bólu. Dla „polepszenia” mojego humoru dopadł mnie jakiś stan zapalny na oku. Prawe oko całe bordowe i w dodatku kuje i swędzi na przemian. Płukanie solą fizjologiczną i zakładanie maści z antybiotykiem do oka przynosi małe rezultaty, ale o soczewkach mogę póki co zapomnieć. Chodzę w okularach, których nienawidzę mieć na nosie, co jeszcze bardziej potęguje mój zły humor.  Z drugiej jednak strony przyzwyczaiłam się już, że przed każdym wyjazdem do Tunezji musza mnie dorwać jakieś choroby. Podczas siedzenia w domu zdążyłam się już tak wynudzić,  że mam już tego po dziurki w nosie.  Przygotowałam już praktycznie wszystko na Tunezję, zrobiłam 60 słoików dżemu, wysprzątałam dom i już nie mam bladego pojęcia co jeszcze mogę robić. W zasadzie mogłabym się już spakować, ale wiem, że jeśli to zrobię to zacznie mi się strasznie dłużyć czas do wyjazdu, a tego bym nie chciała. Maher obrażony, a ja sobie siedzę i czekam czy mu przejdzie może czy też nie…
Jeszcze 10 dni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz