3 maja 2009

Pozostało 312 godzin...


Przygotowania do wielkiego dnia zaczynają nabierać tempa. W zasadzie większość już przygotowana. Garnitur zakupiony, chociaż z czarnego zrobił się kremowy i drugi czarny, moja sukienka przechodzi ostatnie przeróbki, tort zamówiony, do dekoracji stołu i pokoju wszystko już kupione, bukiet zamówiony, pozostaje uzgodnić z kucharzem Menu w tym tygodniu i w zasadzie wszystko będzie już gotowe. Jeszcze tylko pani tłumacz do ślubu musi zostać potwierdzona. Chcielibyśmy zrobić sobie jakieś ładne zdjęcia w plenerze, może Wawel albo klasztor ojców benedyktynów, który ładnie się prezentuje. Do tego jednak potrzebne będzie słonko, więc mam nadzieję, że pogoda nas nie zawiedzie. Później mała paczuszka poleci do Tunezji w postaci albumu ze zdjęcia ślubnymi dla rodziców, którym jest trochę przykro, że nie mogą być na ślubie.
Pogoda jest taka piękna, że szkoda z niej nie korzystać i nie spędzać każdej wolnej chwili na, zewnątrz, dlatego od jakiegoś czasu nie bardzo wychodzi mi pisanie czegoś na blogu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz