12 stycznia 2009

Tunezja I 2009


Weekend na uczelni minął w miarę szybko i spokojnie. Jedyny odczuwalny dyskomfort to niewyspanie, ale to dość normalne jest, bo nie tylko ja tak mam. Chciałam zdać ustnie prawo, ale w czasie wykładu doktor dostał telefon, że zmarł mu ojciec i nie było czasu mnie „odpytać”. Mam nadzieję, że uda mi się w takim wypadku zaliczyć to za 2 tygodnie. Zdawałam jednak technologię informacyjną i mam nadzieję, że zdałam, na co najmniej 4. Czekamy teraz na wyniki, które powinny być koło środy.
Dzisiaj siedzę sobie i generalnie się obijam. Powinnam się zabrać za pakowanie walizki, ale jakoś nie mam jeszcze ochoty. W nocy z środy na czwartek czeka mnie przeprawa. Muszę być na 4 rano na lotnisku w Balicach, by o 6 polecieć do Warszawy. Następnie w Warszawie poczekać od 7 do 9 na odprawę do Tunezji, a o 11 wylot. Około godziny 14 powinnam być na lotnisku w Monastyrze, a później jeszcze, co najmniej 2 godzinki żeby dojechać do Mahera. Już wiem, że będę zmęczona, bo takie komplikacje podróżne są naprawdę męczące, nie wspominając już o siedzeniu na lotniskach w oczekiwaniu na odprawy i wyloty. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i pójdzie zgodnie z planem. Generalnie rzecz biorąc nie mam jakoś szczególnej ochoty na tą wycieczkę, a cieszy mnie wyłącznie to, że zobaczymy się z Maherem. Tunezja nie przyprawia mnie już o jakiś szczególny entuzjazm. Może dlatego, że będzie to już 6 raz w ciągu niespełna 2 lat… Nie wiem czy odezwę się jeszcze przed wyjazdem, ale po powrocie na pewno zdam relację. Idę poszukać okularów przeciwsłonecznych  ważniak 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz